„Za zachowanie męstwa i siły woli w ciężkich i nadzwyczajnych
okolicznościach, w jakich znalazło się miasto, za męstwo i waleczność –
mianuję miasto Płock – Kawalerem Krzyża Walecznych”.
Józef Piłsudski
Płock Miasto Bohater!
"Cześć i chwała
Bohaterom" czy "raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę" Dnia 15
sierpnia w godzinach wieczornych po Płocku niosły się tego typu hasła.
Chciałoby się powiedzieć, że historia lubi się powtarzać. Tak jak 96 lat temu
doszło do heroicznych starć z barbarzyńską, brudną i pozbawioną moralności
socjal-bandą proletariatu, tak dziś stajemy w obliczu wyzwania przeciwko hordom
imigrantów zalewających Stary Kontynent.
Nie przeciwko imigrantom hasła padały. Tego dnia, lecz lata temu - 1920 roku - doszło do jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Europy i ówczesnego świata, gdyż to właśnie my - Polacy, naród wybrany przez samą Maryję Pannę, odparł atak bolszewicki. Tym samym dając odetchnąć wszystkim narodom Europy.
Po rewolucji i
krwawej wojnie domowej w carskiej Rosji, biali ustępują czerwonym, co daje
podwalinę pod twór "żydo-bolszewii", która to ma na celu zapanowanie
nad światem. Rewolucja prowadzona przez Niemców - Karola Marksa, Marka Engelsa
oraz Żyda Lwa Trockiego, czy samego Włodzimierza Lenina rozbija się na
przedpolach Warszawy, których to zawsze ponad wszelkie inne świętości broni
polski żołnierz.
Wielokrotnie
przewyższająca naszą liczebność armia bolszewicka jak walec przedzierała się w
kierunku zachodnim i ostatecznie poległa pod Radzyminem i Ossowem.
Jerzy Kossak "Cud nad Wisłą" |
Co ciekawe, był
to jedyny na świecie przypadek bezpośredniego udziału w bitwie Matki Boskiej, która to poprowadziła
Polaków do walki, a Sowietów przepędziła z płaczem i krzykiem "Bożuj
mać!".
Z relacji
żołnierzy Armii Czerwonej wynika jasno, że widzieli oni Matkę Bożą, która
wyłoniła się zza poświaty i wspomogła Polaków w boju. Cud ten jest jednogłośnie
przemilczany oraz przez lata był wymazywany z kart historii.
Serdecznie
polecam zapoznanie się z tym aż niemożliwie cudownym, acz prawdziwym
wydarzeniem.
15 Sierpnia jednak
nie oznaczał końca wojny. W tych dniach, w starej stolicy Polski, na ziemi
książąt mazowieckich, na wzgórzu Tumskim i podpłockich Niegłosach, szykowano
się do odparcia III Korpusu Kawalerii Gaja Bżyszkiana wraz z 3. dywizją
strzelców z bolszewickiej 4. Armii.
Osławieni swym
okrucieństwem „Czerwoni Kozacy” Gaj-Chana mieli za zadanie błyskawicznie
uderzyć na miasto i zająć je z marszu, a następnie wyjść na tyły polskich wojsk
znajdujących się pod Warszawą.
Dzień
wcześniej, 14 Sierpnia czerwonoarmijscy zajęli Sierpc, Goślice, Rogozino oraz
Trzepowo zmuszając mjr. Mościckiego do wycofania miejscowej ludności oraz
budowania szańców. Przyczółka i miasta bronić miały po jednym batalionie z 6.
ppl pod por. Głogowieckim, z 37. pp pod por. Karasińskim i z 10 pp pod por.
Patałą oraz szwadron z Pułku Ułanów Tatarskich pod rtm. Richterem, 80 żandarmów
i dwie baterie artylerii lekkiej.
Na Wiśle
działał ponadto niekompletny, naprędce montowany oddział Flotylli Wiślanej.
17 Sierpnia
padła ostatnia linia obrony w Niegłosach na Płockim Trzepowie, gdzie do dziś
znajdują się uhonorowane miejsca pamięci poległych, do których odwiedzin mocno
zachęcam. Upadek tego przyczółku doprowadził do zajęcia przez bolszewików
rogatek Dobrzyńskiej i Bielskiej opanowując niemal całą północno-zachodnią
część Płocka. W mieście zapanował chaos, pozwolę sobie przytoczyć wspomnienia
świadka tego wydarzenia - por. Achmatowicz:
„[...]w mieście panuje straszliwy
popłoch, wszystko dąży do mostu. Ostrzeliwując się, wpadam na plac obok parku i
kościoła, a dalej mała przestrzeń dzieli nas od mostu, stwarza to wielki
popłoch. Kozacy [...] są już na placu i z koni strzelają do nas. Skuteczny
ogień karabinów maszynowych Kozaków czyni straszne spustoszenie wśród koni i
ludzi. Panika doprowadziła do tego, że poszczególne grupy żołnierzy strzelają
omyłkowo do swoich [...] nie ma żadnego oddziału który by stawił opór
bolszewikom. Rozgrywają się straszne sceny [...]”
Inny
pamiętnikarz podaje:
„rozrywają się szrapnele, pędzi
radziecka konnica na małych koniach, mołojcy w baranich czapach z szablami w
dłoniach [...] Na zbawienny most rusza ludność cywilna i wojsko – ale
wszystkich on nie pomieści”.
Na miasto
nieustannie spadał grad kul z nieprzyjacielskich dział, wybuchały pożary,
waliły się budynki. Słynni z okrucieństwa „czerwoni Kozacy” przechodzili samych
siebie.
Bogaty Płock
padł łupem żądnych mordu i grabieży sołdatów. W mieście działy się straszne
sceny, łupiono domy i sklepy, mordowano cywilów. To właśnie podczas tego ataku
doszło do pamiętnej w dziejach zbrodni na pacjentach i załodze szpitala.
„Kto stał na drodze brał w łeb szablą
albo w brzuch bagnetem. Jeńców w mieście nie brano w ogóle [...] Brano za to
gwałtem kobiety. [...] Gdy w ręce rosyjskie wpadł szpital wojskowy, ponad stu
rannych padło ofiarą mordu, pielęgniarki zaś, które nie ukryły się gwałcono i
kaleczono”.
W pewnym
momencie ucieczki wojska, inicjatywę przejęli mieszkańcy Płocka, podbudowani
skuteczną obroną Przedmieścia przez mjr. Mościckiego, co dało początek zrywu
cywilnego w mieście. Wszyscy pozostali mieszkańcy zaczęli się zbroić i razem z
żołnierzami ruszyli na barykady:
"Na ulicach Płocka postawiono 34
barykady, z czego 12 otoczonych zasiekami. Wszystkie one stanowiły samodzielne
zapory i walczyły w odosobnieniu. Łączność pomiędzy nimi oraz transport
meldunków zapewniali harcerze – dzieci, zaś kobiety zajmowały się opatrywaniem
rannych. Na barykadach walczyło łącznie około 400 ludzi, czyli na jedną
przypadało niewiele ponad 10 cywilów wyposażonych w erkaemy. Szczęściem,
sowiecka artyleria nie mogła w pełni rozwinąć swojego ognia na barykady, aby
nie razić swoich żołnierzy."
Wśród
walczących Płocczan nie brakowało kobiet oraz dzieci gdzie najbardziej
zasłużeni zostali uhonorowani osobiście przez Marszałka Piłsudskiego.
Tadeusz Jeziorowski dekorowany Krzyżem Walecznych przez J. Piłsudskiego |
„[...] Tadzio Jeziorowski, uczeń klasy drugiej, mąż który sobie liczy już lat 11 [...] działa w mieście; przez 5 godzin, oblewając się potem z przemęczenia, pod kulami, bez najmniejszej trwogi, owszem z zacietrzewieniem i zapałem pędzi od barykad do arsenału, od arsenału do barykad i roznosi amunicję. Ponieważ magazyn w Płocku posiadał karabiny wszelkiego typu: rosyjskiego, austriackiego i francuskiego, jakie kto chce, więc było sztuką rozeznać się w kalibrze naboi. Smyk Jeziorowski [...] rozpoznaje mig wszelkie zawiłości w tej mierze i ani razu się nie myli [...]”.
Pod koniec
dnia, ok. godziny 23, od strony Radziwia odezwały się 2 baterie artylerii oraz
na Wiśle dało się dostrzec nadpływające okręty flotylli rzecznej, statków
„Minister„, „Wawel„ i ”Stefan Batory”, pod por. Nahorskim. Obrońcy odetchnęli z
ulgą.
Około 3 w nocy
nadciągnęła odsiecz w sile 1. batalionu 102 Pułku Strzelców Podhalańskich oraz
2 kompanii Sułeckiego Pułku Strzelców i 2 kompanii Kowieńskiego Pułku Piechoty.
O świcie 19
sierpnia od strony Radziwia, przez most, Polacy rozpoczęli kontrnatarcie. W tym
jednak momencie bolszewicy na nowo rozpoczęli ostrzał polskich pozycji
wytaczając swe działa.
Polacy mimo
długotrwałych bojów, nie dawali za wygraną. Polski, silny ostrzał artyleryjski
i podjęty o godzinie 9 potężny atak stopniowo spychały bolszewików coraz dalej,
aż około godziny 11, po ponad 21 godzinach nieustannej walki, Płock był wolny
od wroga.
Antolek Gradowski |
Na koniec chciałbym
zaakcentować całość krótką statystyką:
"Straty własne były znaczne.
Wyniosły one 200-300 zabitych, w tym ok. 100 cywilów, 300-400 rannych i 300-350
zabranych do niewoli, z czego większość została później rozstrzelana.
Najmłodszym poległym był 14-letni harcerz Antolek Gradowski. Straty wroga były
prawdopodobnie mniejsze. Wynosiły około 240 zabitych, 100 jeńców i około 10
zagarniętych kaemów. W Płocku ponad 800 domów było zniszczonych, mury rozbite,
słupy powywracane, a całe niemal miasto rozszabrowane.".
Dnia 10
kwietnia 1921 roku za opór postawiony bolszewikom, za uratowanie
Warszawy oraz heroiczne poświęcenie ludności Płocka, Naczelnik Państwa Marszałek
Piłsudski uhonorował miasto Krzyżem Walecznych przytaczając
słowa, które to zacytowałem na początku.
Obchody zorganizowane przez kibiców są swoistą i
nieodłączną tradycją tego miasta, za co składam w ich ręce olbrzymie gratulacje
oraz podziękowania. Podziękowania za pamięć i poświęcenie w tym ważnym dniu,
gdyż tylko tyle możemy zrobić dla tych, którzy oddali najwyższą cenę za naszą
wolność.
Wierzę, że w
momencie próby nikt inny jak nasi "Nadwiślańscy Wojownicy" równie
zacięcie nie stawi czoła wrogowi.
Cześć i chwała
bohaterom! Płock to miasto bohater!
Widzimy się za
rok na 97 rocznicy Bohaterskiej Obrony Płocka.
Czołem Wielkiej Polsce!
Little John
Bibliografia:
1. M Pruszyński, Dramat Piłsudskiego. Wojna 1920, Warszawa 1994
2. N. Davies, Orzeł Biały Gwiazda Czerwona, Kraków 2006
3. „Czas”, 25 sierpnia 1920 r.
4. Beata Gołębiewska, Obrona Płocka 1920 r.
5. Norbert Wójtowicz Udział płockich harcerzy w wojnie 1920 roku [w:]
„Notatki Płockie”, r. 1999, nr 4 (181)
6. Urszula Kozłowska Wojna polsko-rosyjska 1920r. w Płocku. Udział ludności
cywilnej w obronie miasta
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz